19 sty 2012

Emu: love or hate?

Emu - buty, które wzbudzają chyba największe kontrowersje ostatnimi czasy. Jedni je kochają, inni - nie znoszą. Kapcie, papucie - to jedne z najczęstszych określeń jakie się słyszy na ich temat.
Ja się nie zastanawiam nad ich wyglądem, zdaję sobie sprawę z tego, że nie wyglądają zbyt zgrabnie, ale powiem jedno: nigdy nie miałam lepszych butów na zimę. Cieplutkie, wygodne i antypoślizgowe (co do tego ostatniego to się aż zdziwiłam, bo słyszałam że w Emu łatwo się wywrócić, a tu niespodzianka - w moich twardo trzymam się ziemi). 
Model, który mam to Emu Bronte LO Chestnut. Kupowałam je latem, zapłaciłam za nie ok 155zł. 
Poniżej kilka moich obserwacji:

Czym Emu Bronte (Wool) różnią się od podróbek? 
Przede wszystkim owymi antypoślizgowymi właściwościami (w pseudoemu łatwo się ślizgałam) oraz tym, że nie przegrzewają stóp w pomieszczeniach (w podróbkach stopy się bardziej pociły, co jak wiadomo nie jest zbyt zdrowe). W oryginałach także mniej "wieje od podeszwy". Poza tym jeśli chodzi o czyszczenie, trwałość etc. znaczących różnic nie zaobserwowałam. Mnie osobiście najbardziej przeszkadza to, że z butami za 30-60zł nie trzeba było się tak cackać jak z Emu, których - wiadomo - zawsze szkoda. Chodząc w nich dużo bardziej uważam (nieświadomie nawet), omijam kałuże (wychodzę z założenia że żadne buty tego typu nie są wodoodporne, nawet po zaimpregnowaniu nie warto ryzykować).

Emu Bronte czy Stinger?
Jeśli komuś nie przeszkadza wysoka cena, to na pewno warto zainwestować w porządniejsze Stingery (lepsze "futerko" i podeszwa, są fabrycznie impregnowane). Jadnak mnie na co dzień w zupełności wystarczają Bronte. Gdybym jednak znalazła jakąś korzystną ofertę na Stingery, to pewnie bym się nie wahała.

Jaki rozmiar?
Noszę szpilki 39, kozaki 39/40. Bronte mam w rozmiarze 39, ale wydaje mi się że na dłuższą metę bardziej odpowiednie byłoby 38. Niby nie przeszkadza mi to, że są luźniejsze, ale jeśli mam mówić o "idealnie dopasowanych" Emu Bronte, to chyba 38 byłoby lepsze (stopa 25cm).
Uwaga: nie mylcie rozmiarówki Bronte i Stingerów! Stingery podobno należy kupować w rozmiarze takim jaki się zazwyczaj nosi, gdyż futerko wewnątrz się mniej ubija.

Jedni piszą że ich Emu szybko się rozlatują, inni że są niezniszczalne - dlaczego?
Kupując Emu należy przede wszystkim zwrócić uwagę na źródło ich pochodzenia, a więc na to czy są oryginalne! Podejrzewam że to jest najczęstszym powodem problemów z Emu. Nawet popularnym sklepom internetowym zdarzało się podobno sprzedawanie podróbek (niekoniecznie umyślnie). Jak już dostaniecie swoje Emu, porównajcie je w internecie ze zdjęciami 100% oryginałów, a w razie wątpliwości napiszcie do Emu Australia (odpisują!).

Ogólnie, polecam. Nawet jak się Wam na początku nie spodobają, to z czasem je pokochacie za komfort noszenia. :)
Ponadto nadmieniam, że powyższe uwagi są moimi indywidualnymi odczuciami i rozumiem, że ktoś może mieć inne doświadczenia i zdanie - zapraszam do podzielenia się nim.

Poniżej codzienny secik z Emu. Kokardka przy sweterku to moja broszka handmade, którą zrobiłam w celu przykrycia jakiejś złośliwej, odbarwionej nitki. ;)

shoes - Emu Australia | bag - Mizensa | sweater - Pimkie | skirt - New Yorker | hairband - H&M

13 sty 2012

always No. 1

"S" jak styczeń,"s" jak sesja... - niestety zaczął mnie wciągać wir zaliczeń, nauki i innych równie mało przyjemnych rzeczy. Nie mogę doczekać się marcowego spokoju, kiedy to będę już po wszystkim i przyjdzie mi tylko wyczekiwać na oznaki wiosny. :)

Tymczasem, w końcu na moim blogu coś w odcieniu czerwieni. A raczej pochodnej czerwieni - bo sweter ten jak kameleon zmienia kolor (nie wiedzieć czemu) co sezon. Raz jest szkarłatny, raz rudy, a innym razem to taki przydymiony czerwony. 
Czerwień to taki kolor, obok którego nigdy nie przejdziemy obojętnie. Kolor miłości, kojarzący się także niektórym z nienawiścią/złością - wzbudza tyle skrajnych uczuć, że niezależnie od naszego nastawienia do niego, zawsze wpadnie w oko. Jak chcemy zrobić wrażenie i możemy sobie na to pozwolić - należy zawsze postawić na czerwony. Nie bez powodu czerwony dywan jest właśnie "czerwony", podobnie jak podeszwy Laboutin....
Poza tym muszę oświadczyć, że kocham mojego futrzaka. Ma już co najmniej 2 lata, a wciąż dobrze mi służy i zawsze ratuje mnie z sytuacji pt. "Czegoś tu brakuje...".

Postanowiłam w tym poście połączyć przyjemne z pożytecznym i zaprezentować rzeczy, z którymi z racji pękającej Szafy muszę się w końcu rozstać. Notabene, na wspomnianą już wiosnę przygotowałam potężną wyprzedaż lżejszych rzeczy, a moje noworoczne postanowienie to nie kupować i zacząć chodzić w końcu w tym co mam. ;)
Jeżeli podoba Wam się torebka albo buty, zapraszam na moje skromne


red sweater - Tally Weijl | cream sweater - MKM | fur collar - H&M | bag - Labellau | ring - Asos

8 sty 2012

love sequins

Witam Was w Nowym Roku - oby był jeszcze pomyślniejszy od poprzedniego! :*
Pogoda płata nam istne figle. Za oknem - jesień. I to brzydka. Ale przynajmniej zrobiło się na tyle ciepło, że można - bez narażania się na zapalenie płuc - zrobić zdjęcia.

Cekiny to coś co uwielbiam od chyba zawsze - kiedyś jednak nie były zbyt "na topie" i ich założenie wywoływało zdegustowane miny u mniej otwartych na zabawę ubraniami osób. Teraz na szczęście takowych jest znacznie mniej, a cekiny to hit sezonu, więc nosze je z chęcią także na co dzień - a co tam! Do sweterka zapałałam miłością od pierwszego wejrzenia, trochę gryzie, ale to nic - jego ciepełko oraz błysk rekompensuje tę niedogodność. ;)
Ostatnio także coraz częściej sięgam po zakolanówki. Jeszcze niedawno czułam się w nich zbyt wyzywająco, ale teraz przestałam się tym przejmować. Wg. mnie potrafią pozytywnie urozmaicić każdy, nawet smętny, zestaw!

Wkrótce krótka fotorelacja z mojego wyjazdu do Zakopanego (gdzie także pomykałam w cekinkach w rożnej postaci ;)), nowy set i troszkę wyprzedaży na Allegro!

bag - Mizensa | sweater - Mohito | bow - H&M | watch - Casio | boots - Deichmann